Jesteśmy oczywiście świadkami partii szachów.
Po publikacji raportu MAK, który już dużo wcześniej był dla Tuska nie do przyjęcia, a zgłoszone grubo ponad sto stron uwag zostało przez czekistów demonstracyjnie zignorowane - Tusk ucieka się do próby szantażu publikacją rozmów z wieży. Ostrzeżenie to zostało - a jakże by inaczej - wystosowane z odroczonym terminem zapadalności (na przyszły tydzień).
Innymi słowy: "Albo się do przyszłego tygodnia dogadamy, albo świat się dowie, co też wyprawiało się w wieży kontroli lotów. Zresztą, Klich już zaczyna puszczać farbę. Wtedy, chłopaki, po waszej stronie będzie zagwozdka, jak tu teraz udowodnić, że naciski na kontynuowanie za wszelką cenę procedury lądowania - nie były fragmentem większej całości, czyli zwabienia samolotu w uprzednio przygotowaną pułapkę. Wicie, rozumicie.... Fałszywe APMy, fałszywa radiolatarnia, wyłączenie linii energetycznej, ekipa "sprzątająca". I jeszcze ta niepokojąca wtedy świadomość, że prędko taka okazja się nie powtórzy. "
Oczywiście można się liczyć z tym, iż czekiści będą chcieli takiemu rozwojowi wypadków za wszelką cenę położyć tamę. I teraz rodzi się pytanie - w jaki sposób to uczynią. Albo biorąc na siebie te marne parę procent winy - i wtedy wszystko zakończy się wesołym oberkiem na trumnach ofiar, albo też siłowo - pokazując Tuskowi, skąd wyrastają mu nogi. A wtedy znowu być może staniemy się świadkami roztrząsania przez jakąś rosyjską gazetę tego obrazoburczego faktu, iż Tusk miał dziadka w Wehrmachcie, o czym jako historyk nie miał zielonego pojęcia. Albo co gorsza, wypłyną jeszcze jakieś przecieki z dokumentów STASI, a przecież nie wiadomo, co tam tak naprawdę zanotowano.
I po co to komu?
Bardzo interesujące będzie zaobserwować, jakież to POdchody dokonają się wokół publikacji rozmów z wieży.
Załóżmy wariant optymistyczny, czyli taki, że publikacja rozmów dochodzi do skutku.
Wtedy czekistom zostaje już tylko jedna linia obrony:
"To dlatego tak bardzo zależało nam na przeprowadzeniu lądowania, bo chcieliśmy uniknąć skandalu dyplomatycznego. A wszystko wyłącznie w trosce o dobre relacje między naszymi zaprzyjaźnionymi krajami."
Oczywiście, czekistom bardzo zależało, by nie doszło do niepowodzenia wizyty ich ulubionego Prezydenta Polski, Lecha Kaczyńskiego. Zależało im, by udało się to konkurencyjne wydarzenie w stosunku do wcześniejszej imprezy Putin&Tusk. Zależało im, mimo iż wcześniej aktywnie uczestniczyli w sprokurowaniu skandalu dyplomatycznego, jakim była intryga, która doprowadziła do rozdzielenia uroczystości w Katyniu. Nie wspominając o innym skandalu, kiedy to ambasador Rosji w Polsce ordynarnie rżnął głupa do kamer, jakoby z nie otrzymał z Kancelarii Prezydenta pisma, które faktycznie otrzymał.
Przed obliczem naszych polskojęzycznych mediów pojawi się wtedy konieczność obrony takich wysoce karkołomnych tez, a różne pozatrudniane tam "aj-POD'y " będą dwoić się i troić, by taką właśnie bajeczkę ciemny lud jeszcze ten jeden raz był łaskaw kupić.
Spore wyzwanie.
Termin publikacji rozmów z wieży mija zatem 21 stycznia 2011...
Słowniczek:
POD - Pełniący Obowiązki Dziennikarza
I jeszcze na koniec mała dygresja:
Ekshumacje.
Kiedy te wnioski zostaną rozpatrzone? Na co niby czekamy? Na połowę kwietnia?
(aby przeciągnąć sprawę o kolejny rok?)