Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej
1563
BLOG

ZAMACH. Opowiem Wam, co będzie dalej (a rzadko się mylę...)

Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej Polityka Obserwuj notkę 12

Jesteśmy oczywiście świadkami partii szachów.

Po publikacji raportu MAK, który już dużo wcześniej był dla Tuska nie do przyjęcia, a zgłoszone grubo ponad sto stron uwag zostało przez czekistów demonstracyjnie zignorowane - Tusk ucieka się do próby szantażu publikacją rozmów z wieży. Ostrzeżenie to zostało - a jakże by inaczej  - wystosowane z odroczonym terminem zapadalności (na przyszły tydzień).

Innymi słowy: "Albo się do przyszłego tygodnia dogadamy, albo świat się dowie, co też wyprawiało się w wieży kontroli lotów. Zresztą, Klich już zaczyna puszczać farbę. Wtedy, chłopaki, po waszej stronie będzie zagwozdka, jak tu teraz udowodnić, że naciski na kontynuowanie za wszelką cenę procedury lądowania - nie były fragmentem większej całości, czyli zwabienia samolotu w uprzednio przygotowaną pułapkę. Wicie, rozumicie.... Fałszywe APMy, fałszywa radiolatarnia, wyłączenie linii energetycznej, ekipa "sprzątająca". I jeszcze ta niepokojąca wtedy świadomość, że prędko taka okazja się nie powtórzy. "
 

Oczywiście można się liczyć z tym, iż czekiści będą chcieli takiemu rozwojowi wypadków za wszelką cenę położyć tamę. I teraz rodzi się pytanie - w jaki sposób to uczynią. Albo biorąc na siebie te marne parę procent winy - i wtedy wszystko zakończy się wesołym oberkiem na trumnach ofiar, albo też siłowo - pokazując Tuskowi, skąd wyrastają mu nogi. A wtedy znowu być może staniemy się świadkami roztrząsania przez jakąś rosyjską gazetę tego obrazoburczego faktu, iż Tusk miał dziadka w Wehrmachcie, o czym jako historyk nie miał zielonego pojęcia. Albo co gorsza, wypłyną jeszcze jakieś przecieki z dokumentów STASI, a przecież nie wiadomo, co tam tak naprawdę zanotowano.
I po co to komu?

Bardzo interesujące będzie zaobserwować, jakież to POdchody dokonają się wokół publikacji rozmów z wieży.

Załóżmy wariant optymistyczny, czyli taki, że publikacja rozmów dochodzi do skutku.

Wtedy czekistom zostaje już tylko jedna linia obrony:
"To dlatego tak bardzo zależało nam na przeprowadzeniu lądowania, bo chcieliśmy uniknąć skandalu dyplomatycznego. A wszystko wyłącznie w trosce o dobre relacje między naszymi zaprzyjaźnionymi krajami."

Oczywiście, czekistom bardzo zależało, by nie doszło do niepowodzenia wizyty ich ulubionego Prezydenta Polski, Lecha Kaczyńskiego. Zależało im, by udało się to konkurencyjne wydarzenie w stosunku do wcześniejszej imprezy Putin&Tusk. Zależało im, mimo iż wcześniej aktywnie uczestniczyli w sprokurowaniu skandalu dyplomatycznego, jakim była intryga, która doprowadziła do rozdzielenia uroczystości w Katyniu. Nie wspominając o innym skandalu, kiedy to ambasador Rosji w Polsce ordynarnie rżnął głupa do kamer, jakoby z nie otrzymał z Kancelarii Prezydenta pisma, które faktycznie otrzymał.

Przed obliczem naszych polskojęzycznych mediów pojawi się wtedy konieczność obrony takich wysoce karkołomnych tez, a różne pozatrudniane tam "aj-POD'y " będą dwoić się i troić, by taką właśnie bajeczkę ciemny lud jeszcze ten jeden raz był łaskaw kupić.

Spore wyzwanie.
Termin publikacji rozmów z wieży mija zatem 21 stycznia 2011...

Słowniczek:
POD - Pełniący Obowiązki Dziennikarza

I jeszcze na koniec mała dygresja:
Ekshumacje.
Kiedy te wnioski zostaną rozpatrzone? Na co niby czekamy? Na połowę kwietnia?
(aby przeciągnąć sprawę o kolejny rok?)

Odi profanum vulgus et arceo...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka