Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej
4697
BLOG

O tym, jak wrzucaliśmy Batera do Sieci

Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej Polityka Obserwuj notkę 40


Tak... trzeba przyznać, że było to ekscytujące i jednocześnie dość pouczające doświadczenie.

Zresztą, nietrudno przypomnieć sobie panujące wtedy emocje. Nieco trudniej wejść w rolę tych, którzy jeszcze tego samego dnia WIEDZIELI.

Wiedzieli wcześniej niż ci, którzy powinni wiedzieć jako pierwsi.


Dziesiątego kwietnia A.D. 2010, w naszym spontanicznie zawiązanym "sztabie antykryzysowym" - jednym z istotniejszych osiągnięć okazało się zarchiwizowanie relacji Wiktora Batera. Było to stosunkowo łatwe w czasach, gdy tuner TV wielkości pendrive'a jest wystarczająco popularnym urządzeniem.

Z premedytacją odczekaliśmy parę dni... Wtedy wydawały się wiecznością.

Obserwowaliśmy z zainteresowaniem, jak ten nasz mały kamyczek zamienia się w niszczycielską lawinę.
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/116569,kiedy-naprawde-rozbil-sie-tupolew.html


Uruchamiając z opóźnieniem pierwszy element domina myśleliśmy, że już nie przejdą jakieś bull-shity z "pomyłką", "przejęzyczeniem", czy innym "nieporozumieniem" w tle. I wtedy wypełzły te wszystkie straszne gęby "eksperckie", werbowane na tę okoliczność do różnych TVN-ów. Gęby nerwowo powtarzające wyuczoną formułkę:
"A jakież to ma znaczenie, o której godzinie?!"

Przez długie dwa tygodnie okłamywano Naród w kwestii godziny Największej Tragedii Narodowej po II wojnie światowej. Zaiste, nie ma to żadnego znaczenia... I Lemingi, te Młode, Dorodne, Wykształcone Lemingi z Wielkich Miast - bezrefleksyjnie łykały takie głodne kawałki.

Zaledwie pół roku później wyszperaliśmy, że:
"w nocy z 10 na 11 kwietnia działający wspólnie prokuratorzy polscy i rosyjscy ustalili czas katastrofy na 8.40 czasu polskiego"
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20101013&id=po01.txt

Wtedy poczuliśmy się dumni, że tak znacząco wsparliśmy polskich prokuratorów. Byli zbyt zmęczeni, aby sprostać obowiązkowi poinformowania o prawdziwej godzinie "incydentu". Arcyciekawe, co też działo się w ich głowach, gdy zaczęły dochodzić ich głosy poddające w wątpliwość wersję oficjalną - a oni milczeli jak zaklęci.

Mało kto pewnie teraz pamięta, że początkowo syreny odzywały się o godzinie 8:56...
My w nich słyszeliśmy fałszywe tony Kłamstwa Smoleńskiego.


Nie inaczej sytuacja wygląda obecnie. Niektórzy głowią się nad zagadką, co też mogło skłonić czekistów do brnięcia w kłamstwo w tak prozaicznej sprawie. Na zdrowy rozum nie wypada się już na samym starcie aż tak podkładać. Ale to tylko pozorna irracjonalność...

I tym razem też poczekamy (na "raport" Millera :)
Zresztą, staje się to powoli "dobrą praktyką":

"Sprawa raportu MAK to bardzo ciekawe, socjologicznie zjawisko. (...) Gdzieś zniknęła umiejętność logicznego weryfikowania faktów przez nasze „elity". Ja dla tych elit mam przygotowana dużą niespodziankę ale jeszcze z nią trochę poczekam. Niech wypowiedzą się wszyscy co „wiedzą lepiej".
http://wpolityce.pl/view/6657/Zuzanna_Kurtyka___Pan_Lis.html

A zatem jeszcze niejedna Niespodzianka czeka na zdetonowanie...

"Każda prawda przechodzi przez trzy etapy. Najpierw jest wyszydzana,
potem gwałtownie zwalczana, a w końcu zostaje uznana za oczywistą."
 (Arthur Schopenhauer)

Czyż nie takie właśnie etapy nastąpiły w przytoczonym zagadnieniu?
Więc nie inaczej będzie w kwestii przeprowadzenia Zamachu w Smoleńsku...

Odi profanum vulgus et arceo...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka